reklama  
 
  play  
Wtorek, 19 Marca w Radio Derf
 Playlista   Pomoc   Parametry Play
Bluesdelta
Play
Jazz
Play
Blues Standards
Play
Soul
Play
Bluesrock
Play
Polski blues
-=-=-=-=-=-                    FROM MEMPHIS TO NORFOLK – ZBIÓR ARTYKUŁÓW PRZEDSTAWIAJĄCYCH SYLWETKI WCZESNYCH BLUESMANÓW Z DELTY MISSISIPI, ZAPRASZAMY DO LEKTURY !!!                    -=-=-=-=-=-                    
  
NOWOŚĆ : The Brothers - March 10, 2020 Madison Square Garden (Live) (2021) 4 CD



NOWOŚĆ : Buddy Guy - [2022] - The Blues Don`t Lie



NOWOŚĆ : Buddy Guy - [2022] - The Blues Don`t Lie







Bluesdelta
  Aktualnie: "Sonny Terry&Brownie McGhee - Disc A 1938-1941 - Me And My Dog Blues (Brownie McGhee)"
Jazz
  Aktualnie: "Chick Corea - The Musician (Live) - Spain (feat. Bobby McFerrin)"
Blues Standards
  Aktualnie: "John Primer&The Teardrops - You Can Make It If You Try. Live (120.833 CD) - Big Fat Woman"
Soul
  Aktualnie: "James Brown - Messing with the Blues CD1 - Don`t Cry, Baby"
Bluesrock
  Aktualnie: "Dave Matthews Band - Live Trax vol. 58 Deer Creek Music Center - Jimi Thing"
Polski blues
  Aktualnie: "Romek Puchowski - Free - Fryzjer"
 
  menu  
aktualności
artykuły
download
festiwale
forum
From Memphis to Norfolk
galeria
koncerty
kontakt
linki nadesłane
o Radio Derf
reklama w Radio Derf
reportaże i wywiady
transmisje live
 
  reklama  
 
  partnerzy  
 
  odwiedzający  
 Wizyty:
start: 2007-07-03
 [14890606]  Wizyt łącznie
 [6431]  Wizyt dzisiaj
 
  reklama  
 
  reklama  
 
  statystyki  
 [291]  Zarejestrowanych użytkowników
 [0]  Zalogowanych

 [650]  Aktualności

 [7]  Koncertów
 [0]  Nieopublikowanych
 [7]  Archiwalnych

 [93]  Galerii

 [18]  Linków

 [0]  Postów RD

 [55]  Reportaży/Relacji

 [3]  Forum

 [120]  Tematów forum

 [2449]  Postów forum
 
  artykuły  
<< (1 dokumentów/strona 1 z 1/dokumenty 1-1) >>
DZIERGANIE BLUESA - RASOWE PŁYTY PARAMOUNTA  
Autor: administrator, 2018-06-15 20:07:53
DZIERGANIE BLUESA - RASOWE PŁYTY PARAMOUNTA

by Erwin Bosman, myblues.eu

Nie będziemy dalecy od prawdy, jeśli stwierdzimy, że pojawienie się na rynku nagrań bluesowych było konsekwencją niespodziewanego sukcesu eksperymentu, jaki biali przedsiębiorcy podjęli z czysto ekonomicznych względów.
U progu lat 20-tych, kiedy piosenkarzowi, kompozytorowi i artyście wodewilowemu, Perry’emu ‘Mule’ Bradfordowi, udało się w końcu przekonać Okeh (wytwórnię General Phonograph Corporation) do nagrania „Crazy Blues” Mamie Smith, nad amerykańskimi wytwórniami płytowymi zaczęły się właśnie zbierać czarne chmury. Wraz z upowszechnieniem radia skończyła się dobra passa przemysłu fonograficznego. Trzeba było szybko wymyślić coś, co pozwoliłoby wytwórniom przetrwać na rynku. Rekordowa sprzedaż „Crazy Blues” – ponad 7.500 kopii w pierwszym tygodniu i milion w pierwszym roku – zaskoczyła wszystkich. Płyta trafiła głównie do rąk czarnej klienteli. Okeh sporo ryzykował wypuszczając nagranie na rynek, ale walcząc o przetrwanie na rynku zdominowanym przez dwa wydawnicze giganty: Victora i Columbię, nie miał w zasadzie innego wyjścia. Kryzys gospodarczy wczesnych lat 20-tych i rosnąca popularność radia zmusiły wytwórnię do poszukiwania rynkowej niszy, a nagrania muzyki klasycznej i popularnej były już poza jej zasięgiem. Jak mogło do tego dojść?

Jak już kiedyś wspominałem, musiało minąć dobre dwadzieścia lat od wynalezienia przez Edisona fonografu (1877), zanim przemysł nagraniowy mógł rozwinąć skrzydła. W 1888 na rynku było już tyle gramofonów, że opłacalna stała się komercyjna produkcja cylindrów dźwiękowych. Początkowo rynek podzieliły między siebie pokojowo Columbia i kompania Edisona. Ostra konkurencja rozpoczęła się dopiero z chwilą, gdy Victor wprowadził na rynek nową, rewolucyjną technikę zapisu, zastępując pionowy zapis fal dźwiękowych płaskim dyskiem, o wiele bardziej atrakcyjnym dla odbiorców od archaicznego cylindra. Columbia wykupiła patent na produkcję płyt i w 1902 wraz z Victorem zmonopolizowała rynek. Nowe płyty można było nie tylko łatwiej przechowywać, ale i dłużej użytkować. Sukces był gwarantowany, zwłaszcza, że prawa patentowe zmuszały inne kompanie to pozostania przy starej technologii.

W drugiej połowie pierwszego dziesięciolecia XX wieku branża płytowa przeżywała boom. Patent Victora wygasał w 1914 i w tym samym roku decyzją Sądu Najwyższego nowa technologia stała się dostępna dla wszystkich (nie tak dawno byliśmy świadkami podobnych walk w sektorze audio i wideo). Podczas gdy w 1914 roku tylko około pół miliona Amerykanów posiadało gramofon, w 1919 liczba ta wzrosła do ponad 2,2 miliona! W 1916 o pieniądze klienta konkurowało już 46 spółek. Płyty stały się jednym z najchętniej kupowanych dóbr, wielką popularnością cieszyły się taniec i muzyka. Wybuch wojny przyniósł boom na rynku płytowym, tym bardziej zrozumiały, że występy na żywo stały się rzadsze, a wielu muzyków powołano do wojska. Nagrania muzyczne zdominowały przemysł rozrywkowy. (S. Filzen, 1998)

Rynek szybko się jednak nasycił. Przed 1920 wytwórnie nagraniowe koncentrowały się na populacji europejskich imigrantów, oferując im muzykę znaną z rodzinnych krajów - białą muzykę dla białych obywateli. Warunki demograficzne uległy jednak zmianie i wielka migracja do miast Północy zwiększyła znaczenie czarnej ludności. Co więcej wojna zastopowała białą imigrację z Europy. Rynek się zmienił. Może nadszedł czas, by zacząć sprzedawać czarną muzykę czarnym imigrantom? Trzeba było szybko znaleźć nowe źródło dochodów, zanim firmy fonograficzne czeka katastrofa.

W tym właśnie momencie na rynek weszła wytwórnia Paramount (warto pamiętać, że tamten Paramount nie miał nic wspólnego z hollywoodzką kompanią filmową o tej samej nazwie). Paramount okazał się zarówno błogosławieństwem, jak i przekleństwem dla muzyki bluesowej. Błogosławieństwem – co oczywiste - dlatego, że pozostawił nam nie mającą sobie równych spuściznę artystyczną. Gdyby nie Paramount, nie usłyszelibyśmy zapewne o Blind Lemonie Jeffersonie czy Charliem Pattonie. Przekleństwem, bo koniec końców, sposób w jaki prowadzono działalność był prymitywny, krótkowzroczny i nieekonomiczny, a przy tym zasadzał się na bezwzględnej eksploatacji czarnych muzyków.

Firmę okrywa mgła tajemnic, opowiada się o niej legendy – takie jak istnienie niewydanej dotąd kolekcji nagrań. Nad dorobkiem wytwórni prowadzi się szeroko zakrojone badania, a odnalezienie nieznanej 78-ki Paramounta jest źródłem wielkich emocji i kopalnią złota dla tego, kto zdobył taki rzadki dysk. Ceny aukcyjne bluesowych płyt Paramounta z lat 20-tych przekraczają 10.000 $, zwłaszcza, gdy zachował się tylko jeden lub kilka egzemplarzy. Są ludzie, którzy utrzymują się z handlu tymi rarytasami. Czytałem o ludziach, którzy szukali matryc nawet na dnie jeziora sąsiadującego z tłocznią Paramounta (niestety bez powodzenia).

Wszystko zaczęło się w 1886 roku, kiedy spółka z Sheboygan, miejscowości nad jeziorem Michigan, tuż obok Milwaukee, chciała produkować... krzesła. Przez pierwsze lata firma rozwijała się szybko, mimo kilku pożarów. Kluczem do sukcesu była różnorodność – poza produkcją krzeseł zajęto się także dziewiarstwem, a wkrótce ruszyła również produkcja maszyn do puszkowania konserw (nie myślano jeszcze o konserwowaniu muzyki...). Logicznym posunięciem dla firmy, która działała w branży meblarskiej, było rozszerzenie asortymentu o ozdobne szafki na gramofony - ostatni krzyk mody. Szafki gramofonowe były na początku 1900 symbolem statusu. Jednak Paramount musiał konkurować na tym polu z Edison Company, która rozpoczęła produkcję własnych szafek. W odpowiedzi Wisconsin Chair Company wykonała kolejny ruch, by zabezpieczyć swoją pozycję na rynku: zaczęła produkować gramofony i płyty. W 1917 Paramount powołał do życia Nowojorskie Studio Nagrań. Doświadczenie w tej branży miał jednak zerowe... nie miał pojęcia o sektorze muzycznym, dystrybucji, czy inżynierii, ani nawet o sprzedaży hurtowej. Podobnie jak inne firmy nastawił się na białych odbiorców, wypuszczając croonerów i muzykę popularną. Sektor ten został już jednak opanowany przez Victora i Columbię, które zakontraktowały najbardziej znanych artystów. Te dwa giganty zmonopolizowały również kanały dystrybucji. Paramount nie mógł rozpocząć gorzej: nie miał doświadczenia, ani wystarczającego kapitału, by zająć odpowiednie miejsce na rynku, brakowało mu artystów i kanałów dystrybucyjnych. Cóż mówić, właściciele Paramountu byli amatorami i katastrofa wydawała nieunikniona. Gdy na początku lat 20-tych rynek przeżył załamanie, a ceny spadły, mogło być tylko gorzej...

I właśnie wtedy ''Crazy Blues'' spadł jak piorun z jasnego nieba. Okeh zaryzykował, wstrzelił się w rynkową niszę i odniósł ogromny sukces komercyjny. Paramount zorientował się w porę, jaki potencjał drzemie w kolorowym rynku i wkrótce stał się liderem w czarnym przemyśle muzycznym (choć nigdy nie porzucił całkowicie białej muzyki). Początkowo Okeh promował swoje produkty jako ''nagrania dla kolorowych'', ale bardzo szybko czarny dziennik „Chicago Defender'' (założony w 1905 roku z myślą o czarnej ludności na Północy i Południu) użył terminu „race records”, co pozwoliło na wyraźne wydzielenie nagrań z białego rynku. Płyty wydawano w osobnej serii adresowanej do demograficznie i ekonomicznie coraz silniejszej czarnej ludności. I choć w rzeczywistości biała i czarna muzyka bardzo często były ze sobą blisko związane, oficjalnie ich drogi zupełnie się rozeszły.

W 1922, na skraju bankructwa, Paramount zadebiutował na rynku „race records” wydając płytę Alberty Hunter, a zaledwie rok później zyskał sławę wiodącej firmy tej gałęzi sektora muzycznego. Jednak to, co nastąpi później, nie jest niczym innym jak czystym oszustwem, wykorzystywaniem nie tylko czarnych artystów, ale także kanałów dystrybucji, a nawet klientów! Po pierwsze artyści byli bardzo źle wynagradzani – o ile w ogóle nie pracowali za darmo. Ich umowy (jeśli zostały spisane) konstruowano w taki sposób, że po odliczeniu wszystkich kosztów praktycznie nic nie zostawało. Skoro artyści byli w większości analfabetami, kto to sprawdzał? Bluesmanom wystarczało, że ich utwory ukazywały się na płytach. Honoraria autorskie zagarniała wytwórnia lub łowca talentów. Artyście płacono zwykle ryczałtem, o wiele zresztą niższym niż ten, który przysługiwał białemu wykonawcy. Czasami różnica między honorariami białych i czarnych wykonawców rosła do zawrotnej liczby 1: 50.

Po drugie Paramount wykorzystywał najtańsze z możliwych kanały dystrybucji, prowadząc sprzedaż wysyłkową (większość klientów mieszkała na Południu i nie miała wstępu do białych sklepów, które zresztą zwykle nie mogły sobie pozwolić na sprzedaż „race records” ), lub – w miastach Północy – rozprowadzając płyty za pośrednictwem komiwojażerów. Ale czy możemy ich za cięcie kosztów? Nie, choć trudno nam zaakceptować niektóre z technik marketingowych Paramounta, sprowadzających się do czystego oszustwa. Wieść niesie, że kiedy płyty wchodziły na rynek, wytwórnia wynajmowała grupę czarnych, która ruszała hurmem do sklepu, wywołując na właścicielu wrażenie, że istnieje duże zapotrzebowanie na produkty Paramounta.

Sam klient również był przedmiotem manipulacji. Paramount bogacił się na swego rodzaju recyklingu, wydając ponownie utwory innych wytwórni, często znacznie gorszej jakości, niż w pierwotnym katalogu. Kiedy w 1925 roku wprowadzono technikę elektrycznego nagrywania (produkt uboczny wojskowych badań nad bezprzewodową transmisją radiową w czasie I wojny światowej), Paramount nie wahał się, by drukować na płytach, że utwór został nagrany elektrycznie, podczas gdy w faktycznie Paramount pozostawał daleko w tyle w dziedzinie nowych technologii.

Poziom techniczny nagrań Paramounta był ogólnie bardzo niski. Trzeba pamiętać, że wytwórnia mieściła się na białej Północy i zależało jej, by mieszkańcy miejscowości, w których mieściły się studia nagrań i tłocznie płyt, nie dowiedzieli się, że nagrywa się w nich czarnych artystów. Budynki stawiano tam, gdzie najmniej rzucały się w oczy, często w bardzo niefortunnych miejscach. Część wzniesiono w pobliżu linii kolejowej: za każdym razem, kiedy przejeżdżał pociąg, nagrania musiały być przerywane. W innych miejscach (często wynajmowano na czas nagrań pomieszczenia w hotelach) było tak gorąco, że woskowe matryce niemal się topiły: trzeba było okładać je kostkami lodu, żeby w całości dotarły do tłoczni. Same tłocznie też nie były szczytem nowoczesnej technologii, używały przestarzałych mechanicznych procedur, podczas gdy inne tłocznie korzystały już w pełni z dobrodziejstw napędu elektrycznego. Wielka szkoda, że jakość nagrań Paramounta była tak niska, a dźwięk tak pełen zakłóceń. Cięcie kosztów po raz kolejny stanęło na liście priorytetów wyżej od jakości dźwięku. Fakt, że nierzadko matryce zwierające miedź poddawano recyclingowi, był źródłem wielu późniejszych nieporozumień narosłych wokół produkcji Paramountu.

Przy tym wszystkim wydaje się cudem, że Paramount utrzymał się w branży muzycznej aż do 1932 roku. Decyzje jego zarządu były kompletną porażką. Początkowo zatrudniono free-lancera - czarnego dziennikarza sportowego Mayo Williamsa. Miał tę zaletę, że kochał (czarną) muzykę i był czarny. Otworzył on przed Paramountem wrota do skarbca czarnej muzyki i wzbogacił stajnie wytwórni o pulę nowych talentów, nawet jeśli wykorzystywał przy tym te same niegodne metody, jak jego pracodawcy. Williams wyławiał muzyków z chicagowskich klubów, miał dobre ucho i potrafił docenić talent. Wytwórnia nie zapewniła mu jednak budżetu pozwalającego na poszukiwanie talentów w stanach Południa. To zadanie przypadło miejscowym łowcom talentów (dzięki Bogu, jednym z nich był H.C. Speir!). Mimo niewątpliwych sukcesów, w 1927 Williams został zastąpiony przez białego kierownika nagrań, dla którego muzyka bluesowa była jedynie towarem, który musi zostać wyprodukowany po możliwie najniższych kosztach, jak mydło lub każdy inny towar. Paramount stracił kontakt z muzyczną społecznością. Wpadł w błędne koło: kiedy nie było dochodów, nie było też środków, by przyciągnąć talenty. Dobra imię wytwórni przepadło. Kiedy Blind Lemon Jefferson - wielka gwiazda Paramounta - zmarł w tajemniczych okolicznościach w 1929 roku, koniec był bliski. Straty finansowe, już wówczas poważne, zaczęły rosnąć. Nie pomogły ani dalsze oszczędności, ani wykorzystanie starej fabryki włókienniczej na studio nagrań! Kiedy nowy zarząd uciekł się do wydawania hillbilly, by zminimalizować straty, było już za późno. W Paramouncie nie chciał już nagrywać nikt poza miernymi artystami.

W 1932 gra była skończona. W przeciwieństwie do innych kompanii, które ucierpiały w wyniku Wielkiego Kryzysu, Paramount nie znalazł nabywcy chętnego do przejęcia wytwórni. Jego reputacja nie mogła już stanowić aktywu, wręcz przeciwnie. Mówi się, że rozwścieczeni pracownicy po zamknięciu tłoczni wrzucili matryce (których nie sprzedano na złom) do rzeki.

Możliwe, że zbyt negatywnie oceniam Paramount. Jak już wspomniałem, działania wytwórni miały i swoje dobre strony. Jeśli puścimy w niepamięć motywy działania, zignorujemy oszukańcze praktyki i podręcznikowe przykłady złego zarządzania, słuchając jej rzadkich 78-ek możemy dziś – mimo ogromnego poziomu zakłóceń - usłyszeć siłę pierwotnego Delta bluesa. I za to możemy być Paramountowi głęboko wdzięczni.

Paramount zmusił co prawda Skipa Jamesa, by w zaledwie 3 minuty skomponował w studio kopię „44 Blues'' Roosevelta Sykesa – rynkowego hitu Okeh, ale powinniśmy być wdzięczni, że ''22 - 20” Skipa Jamesa w ogóle został nagrany, nawet jeśli sfinansowano go ze środków zarobionych przez macierzystą spółkę na produkcji krzeseł. Powinniśmy być wdzięczni, że w 1917 roku Wisconsin Chair Company podjęła decyzję o dodaniu do katalogu mebli, konserw i dziewiarstwa także bluesa. Dzięki niej wydziergano dla potomności ładny kawałek historii bluesa.

tłum. by_ingeborg

http://www.myblues.eu
 [0] komentarzy    skomentuj  
<< (1 dokumentów/strona 1 z 1/dokumenty 1-1) >>
 
  kalendarium  
Dziś jest: 2024-03-19
43 lat temu...
1981.03.19 W Chicago zmarł w wieku 81 lat Tampa Red, jeden z pionierów urban bluesa i bluesa chicagowskiego.

94 lat temu...
1930.03.19 w Fort Worth w Teksasie ur. się Ornette Coleman, wielki saksofonista i trębacz i jazzowy, pionier free jazzu.
 
  reklama  
 
  szukaj  


[również w treści]
 
 
  logowanie  

Nie jesteś zalogowany/-a

login: 

hasło: 




Nie pamiętam hasła

Zarejestruj się

 
  reklama  
 
  najnowsze  
Powered by PHP, Copyright (c) 2007-2024 ..::bestyjek::..